Trust Me - Szukając Siebie
''Jestem zdrowy psychicznie. Choć zdrowie psychiczne jest kwestią interpretacji''
Z poplamionej kawą kartki
Rozdział 1
   Czy wszystko co nas spotyka jest ustalone z góry? Jeśli tak to co nam pozostaje?
   Jakie znacznie ma to kim byliśmy skoro to nie my tworzymy to kim jesteśmy?
   Eh... Znów myślę o głupotach, przecież to oczywiste, że to my sami odpowiadamy za to co nas spotyka, nikt inny.
  Westchnąłem głośno i otworzyłem oczy. Leżałem w swoim łóżku, w swoim pustym mieszkaniu, sam jak zwykle.
   Może czas już kupić sobie jakieś zwierzątko? Zawsze uwielbiałem być otoczony zwierzętami i roślinami, lecz teraz bałem się że nie uda mi się nimi odpowiednio zająć chociaż powoli ta cisza i samotność zaczynały mi ciążyć na umyślę. Nie mając się do kogo odezwać czułem, jak moje struny głosowe rdzewieją.
  Ociężały wstałem z łóżka mając na sobie jedynie spodnie dresowe, nisko opuszczone. Swe pierwsze kroki skierowałam w stronę kuchni.
  Większość ludzi wpierw kieruje się do łazienki bądź się ubiera, lecz ja nie potrafiłem przeżyć pobudki bez kawy koniecznie rozpuszczalnej z mlekiem i cukrem oraz dobrego papierosa.
  To stało się moim nawykiem, gdy miałem zaledwie czternaście lat, teraz mając dwadzieścia dwa lata wciąż nie pozbyłem się mego cudownego uzależnienia i nie bardzo chciałem nawet próbować.
  Na początku, gdy odszedłem z domu w wieku osiemnastu lat było ono problematyczne, gdyż nie miałem stałego miejsca zamieszkania ani pracy, ale dałem radę, można powiedzieć, że życie na ulicy było dla mnie cenną lekcją.
  Teraz mieszkam w nowym mieście w małym przytulnym mieszkanku w małym bloku na obrzeżasz miasta obok lasu.
  Zawdzięczam to mojemu zmarłemu bratu, który zapisał mi to mieszkanie, a przed śmiercią założył mi konto bankowe na które co jakiś czas wpłacał pieniądze dzięki czemu teraz mogłem chwile odpocząć nie martwiąc się o zapłacenie rachunków, czy zapewnianie sobie podstawowych produktów potrzebnych do życia takich, jak papierosy, kawa, energetyki, czy zupki chińskie którymi się żywiłem.
  Nigdy nie jadłem wiele, kiedyś miałem nadwagę, która była dla mnie ciężka umysłowo, nie pasowała do mojego wykreowanego ideału którym chciałem być, więc prawie przestałem jeść i tak mi zostało, aż do teraz. Często będąc głodnym nie mogę się zmusić do jedzenia, bądź na sam jego zapach jest mi niedobrze, dochodzi do tego jeszcze mój wegetarianizm, który dość mocno zwęża możliwości jedzeniowe. Ale nie jest to dla mnie problemem, przynajmniej mogę trochę zaoszczędzić. Choć podobno dla zmiennych jest niebezpieczne niejedzenie, ja nigdy nie miałem z tym problemów. Mój wilk jest raczej uśpiony, nie podnosi głowy ani nie przejmuje kontroli nade mną. Już dawno zakułem go w stalowe kajdany, które uniemożliwiają mu funkcjonowanie. Nawet zapomniałem już, jak wygląda, nie zmieniałem się od dobrych kilku lat, a jego wilczych oczu nie widziałem od zakajdankowania go, lecz nie żałuje niczego co mu zrobiłem. Był on dla mnie jedynie przyczyną problemów, nie żywię wobec niego żadnych ciepłych uczuć. Bo jaki szanujący się wilk nie uratowałby samego siebie od tortur po których do dziś zostały mu blizny? Prychnąłem, no właśnie żaden.
  Ale to już nie ważne, to było dawno i nie ma sensu o tym teraz myśleć. Potrząsnąłem głową, aby odegnać od siebie wspomnienia.
  Woda nareszcie się zagotowała, więc mogłem na chwile przestać myśleć i zając się robieniem kawy w moim ulubionym kubku z ciekawymi wzorami. Miałem lekkiego bzika na punkcje kubków o różnych kształtach i wzorach tak samo z filiżankami i zawsze, gdy gdzieś byłem szukałem oryginalnych kubków, aby je zakupić, nawet jeśli kosztowały dużo.
   Nareszcie kawa była gotowa, wziąłem ze stołu papierosy i zapalniczkę po czym z parującym kubkiem kawy ruszyłem na balkon, gdzie wszystkie rzeczy położyłem na balustradzie po czym zapaliłem papierosa i upiłem pierwszy łyk kawy przy wschodzącym słońcu. Cudowna...             Przymknąłem oczy rozkoszując się idealnym smakiem mej idealnej kawy i miękko mruknąłem w zachwycie po czym otworzyłem oczy i zacząłem obserwować las, to mnie zawsze uspokajało, a przed sobą miałem męczący dzień. Czekała mnie rozmowa z miejscowym alfą którego sfora miała tutaj swoje terytorium, dość duże bo obejmujące całe miasto, a według praw istot paranormalnych, gdy wkracza się na czyjeś terytorium należy się stawić prze władzami w przeciągu trzech dni, aby zyskać pozwolenie na przebywanie na nim. To dość uciążliwe dlatego nigdy nie bywałem na czyimś terytorium zbyt długo, no i też jest jeszcze jeden powód.
  Partnerstwo.
  Nie wierzyłem w to, bo czemu mam kochać osobę, którą widzę pierwszy raz w życiu, dlaczego mam pozwolić jej dyktować mi warunki życia, pozwolić się przeprogramować i uwięzić?
  To odrzucające.
  Gdybym spotkał mojego partnera pragnął bym uciec, jak najdalej od niego i od absurdalnych uczuć, które bym poczuł. Bo teraz niewiele czuje w stosunku do innych ludzi, a czasem i samego siebie, tak samo z podnieceniem, wiele razy próbowałem ludzi zabawiając się z nimi, lecz nie pozwalając doprowadzić sprawy do końca i za każdym razem nic nie poczułem, tylko pustkę i znużenie. A do tego mam problem z zaufaniem i gdy już coś czuje mam problem z okazywaniem tych uczuć i nie lubię ich okazywać, nie publicznie. Jedynie, gdy jestem sam w swoim mieszkaniu, a i tak przez większość czasu tłamszę swe emocje i nie daje im wyjść na świat. Podobno to niebezpieczne bo albo mnie zniszczą od środka albo któregoś razu po prostu wybuchnę nimi wszystkimi na raz. Cóż na jedno wyjdzie.
  I znowu za dużo myślę, przymknąłem oczy i pochyliłem głowę. Kawę już wypiłem, a papierosa wypaliłem, nie ma sensu tu dłużej stać i rozmyślać.
  Otworzyłem oczy i ostatni raz spojrzałem na las, w tedy go zobaczyłem.
  Dużego wilka o czarnej, jak noc sierści i hipnotyzujących głębokich niebieskich oczach, jak sztorm.
  Nie mogłem od niego oderwać wzroku, dopiero po chwili dotarło do mnie że jest zbyt duży, a jego oczy zbyt inteligentne, aby był zwykłym wilkiem. To zmienny i choć u zmiennokształtnych nagość, a tym bardziej tylko połowiczna jest naturalna to poczułem się zawstydzony.
  Stałem bez ruchu nie wiedząc co mam zrobić, z jednej strony pragnąłem, jak najszybciej uciec do środka mieszkania, a z drugiej zejść do wilka i przeczesać jego futro swą dłonią. Nigdy wcześniej nie czułem się tak dziwnie, tak że nie bardzo byłem w stanie analizować.
  Zanim podjąłem decyzje co ma zrobić zmienił się wiatr i w tedy poczułem jego zapach
  Cudowny, pociągający i upajający. Pachniał dzikością, świeżością, lasem i ziołami co było dziwne, ale pociągające.
  Mój wilk pierwszy raz od zakajdankowania uniósł głowę i otworzył oczy. Pragnął podbiec do nieznajomego wilka i się z nim pobawić, a potem uprawiać długi i wyczerpujący seks.
  To mnie przeraziło, on nie miał prawa się poruszyć, a jednak to zrobił, i właśnie gdy to nastąpiło zrozumiałem, kto stoi przede mną.
  Partner.
  Gdy tylko to zrozumiałem potrząsnąłem głową w proteście wciąż patrząc mu prosto w oczy po czym szybko uciekłem do mieszkania i zamknąłem za sobą drzwi balkonowe, aby następnie wręcz bezwładnie osunąć się na podłogę i zmarszczyć brwi. Dlaczego mnie to musiało spotkać? I to teraz, gdy przede mną spotkanie ze sforą do której ten wilk zapewne należy.
  Odetchnąłem głęboko kilka razy, aby się uspokoić i poszedłem zrobić sobie kolejną kawę przy okazji zapalając następnego papierosa na uspokojenie. Jedyna nadzieja w tym, że jest on nisko w hierarchii, w tedy nie będzie mógł zgłosić alfie swoich praw do mnie ani przymusić mnie bym z nim został, nie spotkam go też na spotkaniu które dzisiaj mam odbyć.
  To jedyna nadzieja.
  Na szczęście na sto procent wiem, że ten wilk nie jest betą sfory gdyż z betą już rozmawiałem, a wilki nawet przy rozmowie telefonicznej potrafią wyczuć partnerstwo.
  Uh.. Jak ja nie lubię tego słowa. Partnerstwo..
  Wypiłem drugą kawę i postanowiłem wziąć długa relaksującą kąpiel, w tym celu udałem się do łazienki i już po chwili byłem nagi lustrując swoje odbicie w lustrze.
  Często słyszę, że jestem chorobliwie i niezdrowo chudy, że niedługo zostaną ze mnie same kości, lecz ja tego nie widzę. Zamiast tego zauważam duże uda i brzuch oraz zwisający tłuszcz z ramion i okropny tyłek.
  I która wersja mnie jest prawdziwa? Ta moja czy innych ludzi? A może gdzieś po środku? Trudno stwierdzić.
  Przejrzałem się mojej twarzy w lustrze, wydatne kości policzkowe, kształtne usta i duże oczy mieniące się kilkoma odcieniami brązu, podobno czasem wydają się czarne. Jedynym minusem w mojej twarzy dzisiaj były podkrążone oczy i zmęczona cera, bo nie wspomnę o bliznach i odbarwieniach na skórze, gdyż mam je na całym ciele, na plecach, ramionach, klatce piersiowej, wszędzie.
  Westchnąłem i przeczesałem dłonią włosy, sięgały mi trochę poniżej bioder, były postrzępione i miały odcień głębokiej czerwieni połączonej z wiśnią.
  Związałem je w kok na czubku głowy, aby się nie zamoczyły i napuściłem wody do wanny dodając do niej sole do kąpieli i szampon, aby zrobiła się piana po czym zanurzyłem się w rozkosznej ciepłej wodzie pieszczącej me ciało i rozluźniającej umysł.
  Nie jestem pewny ile tak siedziałem, ale chyba przysnąłem bo gdy odzyskałem jasność umysłu woda była już zimna, a ja cały przemarznięty. Nie lubiłem zimna.
  Szybko wyszedłem z wanny i wytarłem się ręcznikiem po czym ubrałem świeżą bieliznę i czarne spodnie porwane prawie na całej długości.
  Wyszedłem z łazienki i skierowałem się w stronę kuchni po drodze zachodząc do mojego pokoju sypialnianego, aby zgarnąć z półki książkę którą aktualnie czytałem, była niezwykle wciągająca i co chwila o niej myślałem co był u mnie rzadkie bo bardzo trudno mnie zainteresować czy zafascynować, mam bardzo wysokie wymagania czy to do książek, czy innych rzeczy.
  Gdy już miałem wszystko czego potrzebowałem wyciągnąłem zimnego energetyka z lodówki i otworzyłem go po czym rozkoszowałem się jego smakiem. Uwielbiałem energetyki prawie w takim samym stopniu, jak kawę. Zapaliłem papierosa i spojrzałem na zegarek, była dziewiąta, a więc do spotkania zostały mi jeszcze cztery godziny.
  Spotkanie miało odbyć się w klubie należącym do sfory zamkniętym w dzień, a więc zapewniającym całkowitą prywatność, podobno klub był połączony z domem sfory, ale nikt tego nie potwierdza, a osoby z watahy tylko tajemniczo milczą.
  Widać wilki lubią być tajemnicze. Wzruszyłem ramionami i zacząłem czytać książkę, tak mi mijały godziny, aż zorientowałem się, że została mi jedynie godzina do spotkania.
  Otrząsnąłem się ze świata fikcji i zamknąłem książkę po czym poszedłem się ubrać. Zdecydowałem się założyć zwykłą czarną bluzkę sięgającą mi do połowy ud z długim rękawem i luźnym dekoltem. Nie lubiłem, gdy coś uciska mi szyje chyba, że był to naszyjnik. Na to założyłem czarną rozciągniętą bluzę i skórzaną kurtkę, wszystko w kolorze czarnym. Spodnie już miałem i nie zamierzałem ich zmieniać, jedynie założyłem skarpetki i moje ukochane glany.
  Byłem prawie gotowy do wyjścia, został mi tylko do wykonania lekki makijaż.
  Tak byłe facetem i używałem kosmetyków, ale co z tego? Jak chce to mogę, nikt mi nie zabroni.
  Nałożyłem podkład, aby wyrównać kolorystykę skóry na twarzy, a następnie przykryłem wszystko pudrem, na usta nałożyłem lekki naturalny błyszczyk, a oczy podkreśliłem delikatnie czarna kredką, na rzęsy nałożyłem czarny tusz. Gotowe. 
  Przyjrzałem się sobie w lustrze, o wiele lepiej teraz wyglądam. Moje kolczyki idealnie podkreślają moje ładnie wykrojone usta, a czarna kredka i tusz nadawały mym oczom lekko magnetyczne spojrzenie.
  Uwielbiałem piercing dla tego miałem sporo kolczyków, w prawym uchu trzy, a w lewym cztery, do tego miałem jeszcze w wardze snakebite i ostatnio dorobiłem do nich po jeszcze jednym kolczyku z każdej strony. Jeśli ktoś nie wie co to snakebite i jak wygląda to jego problem ja nie tłumacze nazw kolczyków. Tego by jeszcze brakowało. Oprócz takich widocznych na osiemnastkę zrobiłem sobie jeszcze kolczyk w prawym sutku. Bardzo mi się podobał od dłuższego czasu i w końcu zebrałem na niego pieniądze, był to jedyny kolczyk który zrobił mi profesjonalny piercer, w uszach zrobili mi znajomi, a wargą sam się zająłem. Teraz zabierałem się, aby zebrać pieniądze na mój pierwszy tatuaż, lecz to było trudne, gdyż nie miałem pracy, a pieniędzy od brata na to nie mogłem wydać, były mi potrzebne na życie.
  Eh nie ważne później o tym pomyślę teraz miałem i tak zbyt wiele na głowię. Spojrzałem na zegarek, zostało mi trzydzieści minut do spotkania. Ruszyłem do wyjścia z mieszkania po drodze biorąc papierosy, zapalniczkę, telefon, słuchawki i oczywiście obowiązkowo kolejnego zimnego energetyka.
  Drzwi od mieszkania zamknąłem za sobą, aby nikt mi przypadkiem nie wszedł i ruszyłem po schodach na dół, już po chwili stałem przed mym blokiem i skierowałem się w stronę przystanka autobusowego. Na szczęście nie musiałem długo czekać na autobus i po chwili już siedziałem w nim pilnując przystanków, aby nie przegapić swojego.
  Na szczęście jechaliśmy w miarę sprawnie, a raczej autobus jechał i już po dwudziestu pięciu minutach byłem niedaleko klubu, zostało mi pięć minut do spotkania, więc postanowiłem zapalić i dopić energetyka którego otworzyłem jeszcze w czasie podróży. Powolnym krokiem ruszyłem w stronę klubu który już teraz był dobrze widoczny.
  Choć z mojej twarzy i postawy nie było tego widać to byłem zdenerwowany i pełen obaw, bałem się że spotkam mojego broń Buddo partnera.
  Szybko wypaliłem papierosa, chyba pobiłem swój własny rekord w paleniu. Niedopałek papierosa wyrzuciłem na ulice dając przykład, jak nie powinno się robić, a pustą puszkę wrzuciłem do kosza. Odetchnąłem kilka razy głęboko i postanowiłem wejść do paszczy lwa, choć w tym przypadku wilka, ale o szczegóły nie ma co się kłócić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz